
To była trudna noc dla mnie, nie miałem gdzie się wyspać postanowiłem zdrzemnąć się w pewnej starej stodole, zjadłem moją ostatnią kanapkę z masłem czekoladowym i ruszyłem w miasto. Nie wiedziałem dokąd mam zmierzać, poszedłem do najbardziej charakterystycznego miejsca tej miejscowości, kręcąc się pod ratuszem zaobserwowałem że w pewnym parku pojawił się cyrk.. albo coś w tym rodzaju. Ludzie patrzyli na mnie jak na przybysza z innej planety, jak bym ukradł im simleony albo obraził lamę, nie chętnie chcieli ze mną rozmawiać. Podszedłem do bardzo starego starca, nie bardzo rozumiałem co on mówi, to był bardzo stary język. Niedaleko stał stragan, właściciel był bardzo nie ufny zapytałem jego tylko kto zna dobrze miasto.

Nie powiedział mi ani słowa pokazał palcem na jeden z przydrożnych domów. Wybrałem się tam, pukając do drzwi miałem przeczucie że zaraz otworzy jakiś wielki magiczny gnom i wepcha mi wiadro dyni. Ale się tym razem myliłem. Drzwi otworzył mężczyzna o wyrachowywanym wyglądzie.

Ron- Dzień dobry nazywam się Ron Abnest mam kilka pytań do Pana..
Gość o wyrachowywanym wyglądzie- sz.u.k.a.l.i.ś.m.y Pana, wejdźmy do środka nie chcę aby ktoś podsłuchał naszą rozmowę na dworze..
Ron- Gdzie ja jestem, co to za miejscowość jak ja tutaj się znalazłem, kim Pan jest?

Franciz- Nazywam się Franciz El Mur, jestem miejscowym historykiem i specjalistą do spraw para normalnych, sam nie mam pojęcie jak tutaj się znalazłeś, widzieliśmy jasny rozbłysk w wschodniej części miasta, leżałeś w krzakach jeden z moich podopiecznych przeniósł ciebie do piwnicy starej katedry padał deszcz nie chcieliśmy abyś zmókł. Znalazłeś się w mieście otoczonymi kanionami, wąwozami i pustyniami witamy w CanyonRibos!

Ron- CanyonRibos? Ta nazwa kojarzy mi się z robakami które zbierałem w czasach dzieciństwa. Pustynia śmierci.. czy wiesz coś o mistycznym toporze Thora?
Franciz- Topór Thora, tak kilka dzieciąt lat temu przybył do tego miasta jakiś "bohater" opowiadając bzdury o starożytnej mocy jego dziada, pradziada wyśmiewaliśmy go bo coś takiego jak wielki magiczny Topór nie istnieje, a jeśli istnieje to nie ma go tutaj. Ale Pustynia śmierci rzeczywiście istnieje, ale jej nazwa brzmi dziś Pustynia Nihaha, na cześć gnomnistycznego gnoma wiatru.
Ron- Aaron Abnest? To był mój ojciec, zaraz po powrocie do domu umarł na dziwaczną chorobę.. Zostawił mi księgę w której napisana jest cała legenda o tym toporze oraz i pewnym zaginionym artefakcie.
Franciz- Tak ten mężczyzna nazywał się Aaron, mieśmy przez niego dużo kłopotów chciał wysadzić w powietrze skalną zaporę, władze na to mu nie pozwolili i deportowali go do Al Simhary.
Ron- Powiedz mi jak dość do Pustyni Nihaha..
Franciz- Idź na południe miń posąg Simozaurusa i jedź przez kanion aż do końca zobaczysz skalną drużkę na sam szczyt kanionu, znajdziesz się przy o.p.u.s.z.c.z.o.n.y.m ranczu, nie wiem czy coś ci to podpowie ale tam nie ma czego s.z.u.k.a.ć piach, skały, wiatr, zero życia, zero przygód.
Ron- Dzięki za podpowiedź, jeśli coś znajdę przyjdę do ciebie.
Franciz- Obyś znalazł to czego s.z.u.k.a.s.z, ale jak już wspomniałem nie sądzę że to istnieje.. trzymaj na drogę trochę wody i mięsa, może ci się przydać w tej przygodzie, chętnie powiem ci jak masz wrócić do domu, uważaj na siebie.
CDN


















